Kochani, na blogu nie było nas bardzo dłuuuuugo... Obowiązki, obowiązki i jeszcze raz brak czasu..
Zatem po krótce postaram się opowiedzieć o większych wydarzeniach przy naszym domu.
W 2018, w momencie gdy nasz wspaniały Pan Andrzej kończył pracę przy elewacji naszej Sielanki, ja rodziłam naszego drugiego syna, Aleksandra :)
Przybyło obowiązków a liczba nieprzespanych nocy wzrosła do niewyobrażalnych ilości. Ale był to czas bardzo szczęśliwy, piękny. Jednak pracę w naszym domu mocno przystopowały.
Na wiosnę 2019 umówiliśmy się na ułożenie kostki brukowej przed domem, aby raz na zawsze zakończyć mycie butów ubrudzonych w błocie.
Kostkę brukować dość szybko wybraliśmy - padło na markę Libet, kolor akropol kasztan ( jak zobaczyłam te kostkę ułożoną na ekspozycji, to jakbym zobaczyła gonty na naszym dachu :)
Nasz sąsiad-brukarz wjechał ciężkim sprzętem i w tydzień opanowali sytuację. Nastała czystość przed domem. Uśmiechom nie było końca :) Fantastycznie móc wyjść na suchy, twardy ląd.
Oczywiście Piotrek wskazał miejsca, gdzie porobić przepusty pod kostką, co przy kolejnych pracach ma ogromne znaczenie, ale o tym w dalszej części.
Po kostce przyszedł czas na ogrodzenie. Tutaj także decyzja była dość szybka - ogrodzenie panelowe, kolor brąz, wysokość 150 cm.
W między czasie następowały różne metamorfozy wewnątrz - nowy wypoczynek, stoły, tapety, pokoje chłopców. W swoim niewymuszonym tempie ale zawsze do przodu.
Latem 2021 intensywnie szukałam odpowiedniej komody do salonu, którą miałam w głowie. Niestety, bezskutecznie. Żadna z dostępnych nie miała "tego czegoś". W jakiś dzień weszłam do naszych roboczych garaży, patrzę a tam komoda, którą sobie wymyśliłam. Długa, na wysokich nogach, cała z drewna. Wbiegam podekscytowana do domu, pytam się Piotra co to za mebel w garażu. A on, że tata ( mój teściu) kiedyś przywiózł i tak sobie tam stoi.
Szybko przytachaliśmy ją na taras, oczyściliśmy z kurzu i pajęczyn. I już w tym momencie wiedziałam co z nią zrobić. Zakupiłam farby, pędzle, taśmy, zamknęłam na 1,5 tygodnia w garażu i zaczęłam szlifować, malować. I tak już jest z nami dwa lata, a ja ją wielbię każdego dnia coraz bardziej.
Rozmawialiśmy także o trawniku. I tutaj przydała się nasza asertywność. Wiele osób, które były u nas - znajomi, rodzina - mówiło - posiejcie te trawę, zazieleni się, będzie ładnie.
Ale my wiedzieliśmy, że aby ten trawnik był dobrze założony, musimy się do tego jeszcze przygotować.
Owszem, trwało to trochę czasu. Ale wymagało też to nakładu finansowego, przemyślenia kilku kwestii.
Zaczęliśmy najpierw od wymierzenia powierzchni trawnika - wyszło 900 mk.
Był jakiś Pan od nawadniania. Powiedział swoją cenę. Piotrek zrobił rozeznanie w rynku, poczytał, pooglądał i stwierdził - zrobię to sam. I wiecie co - zrobił to GENIALNIE!
Pewnie w kwestiach stricte technicznych to on sam się wypowie i sklei jakiś osobny post, natomiast mój podziw dla niego nie zna granic. Koleś, który z hydrauliką ma tyle wspólnego co ja z fizyką kwantową, ogarnął temat na poziomie master! I nie mówię tego, bo jestem jego żoną i go kocham nad życie - po prostu uważam ( i to nie jest odosobnione zdania), że zrobił kawał dobrej roboty.
Cała rozdzielnia, sterowanie, podłączenie, rozplanowanie... Full pracy!
Do siewu trawy wzięliśmy Pana, który siewnikiem rozprowadził ziarenka po całej zaplanowanej powierzchni.
Zatem mamy już trawnik, z pełnym nawodnieniem. Dlatego trawka nam pięknie rośnie, zagęszcza się a nasi chłopcy już biegają po niej na bosaka :)
Ja natomiast stałam się ogrodniczką :) Wpadłam w szaleństwo roślinne, oszalałam totalnie! Oczywiście staram się hamować, choć nie jest łatwo.
Pokochałam żurawki, trawy, lawendy i inne krzaki, a jeszcze nie tak dawno totalnie mnie to nie interesowało.
Piotrek poszedł dalej i zaczął montować napędy do naszych bram - mamy dwie 😊 i tu znowu, przygotował się do tego bardzo dobrze, choć w tym wypadku to już bardziej jego bajka, bo kabelki i elektronika. Choć napędów do bram nie montował nigdy. Bardzo przydały mu się przepusty, które zostały położone podczas układania kostki - wszystkie kable poprzeciągane, bez kopania.
Montaż pierwszego napędu został zakończony sukcesem!! Nie bez znaczenia był tutaj wkład naszych chłopców, którzy z dużym zaangażowaniem podawali klucze 😊
Aktualnie dosadzamy rośliny, rozkładamy nawadnianie kropelkowe, rozkładamy kamyszki ozdobne. Na sobotę mamy ambitne plany ( jak zawsze :)) - koszenie trawy, sadzenie traw, drzewek i inne.
A teraz fotorelacja w telegraficznym skrócie :)
Kostka brukowa - od wejścia do garażu - wykonana przez mojego Tatę i Piotrka |
Opaskę wokół domu także robiliśmy sami |
Została jest kostka z tarasu, więc zrobiliśmy chodniczek :) |
Opaska z tyłu |
Franek dba o pierwsze rośliny przed domem :) |
A ja sadze kolejne, pod oknami - maj 2022 r. |
Wiatrołap |
Salon |
Komoda - przed |
Nasz stół dla 12 osób |
Stół kawowy - identyczny jak duży, tylko w wersji mini |
Podlewanie |
Zielono! |
Kolejne rośliny |
Nasza 3-tygodniowa trawa |
Jedna z lawend :) |
Kolejne rośliny |
Nasz orzech, który pojawił się sam, podczas budowy :) |
Tak ostatnio wracałam do domu :) |
Ja wracam do domu z tyloma roślinami, a nie mam ogrodu :D nie mam też już miejsca w domu :D
OdpowiedzUsuńproszę o pomoc ile betonu urzyliście na stropie teriva
OdpowiedzUsuńO kurczę, to było już kilka lat temu 😊 ale z tego co kojarzę to ok 10-11 kubików betonu
UsuńCzy według Was obecnie warto inwestować w monitoring? Jeżeli chcecie zadbać o bezpieczeństwo Waszego domu lub budynków firmowych, to polecam Wam sprawdzić ofertę sklepu internetowego - https://ivel.pl/k782,automatyka-sejfy.html .
OdpowiedzUsuń