Sprawdziliśmy to już drugi raz w tym roku podcinając nasze dwa orzechy. Faktycznie, po ucięciu kilku gałęzi rana zrobiła się tylko delikatnie wilgotna, nie utworzyła się nawet kropla.
Jednego orzecha odkryliśmy w trakcie szykowania placu na dom, okazało się, że rośnie samosieja w chwastach. Dziś już jest duży ale wcześniej nie miał siły przebicia.
Drugiego orzecha (też samosieja) przesadziliśmy od wuja, sąsiada, któremu drzewko przeszkadzało bo wyrosło nie w tym miejscu co powinno :).
Po przesadzeniu jesienią baliśmy się, że się nie przyjmie, dość mocno musieliśmy podciąć mu korzenie, żeby wydostać go z ziemi. Teraz to już jego drugie lato na nowym miejscu. Wygląda, że jest mu tutaj dobrze.
Obydwa orzechy musieliśmy nieco podciąć, uformować im koronę tak, żeby w przyszłości nam nie przeszkadzała i żeby nie trzeba było dorosłego, dużego drzewa przycinać drastycznie.
Poniżej kilka zdjęć przed podcięciem i po. Do szybszego zabliźniania ran drzewa użyliśmy specjalnej maści ogrodniczej Eko-Derma. Dzięki niej rana szybciej się goi i zmniejsza się niebezpieczeństwo, że do drzewa dostaną się jakieś grzyby lub inne szkodniki.
Nasz mały orzech przed zabiegiem podcinania |
Tutaj już po podcięciu. |
Duży orzech przy domu, od strony tarasu przed podcięciem. |
Przed podcięciem. |
Zdjęcie z daleka, po podcięciu. W przyszłym tygodniu dodam zdjęcie z bliska. |
Przy okazji podcinania okazało się, że nasze orzechy cierpią z powodu pajęczaków o nazwie Szpeciel pilśniowiec orzechowy. Objawem tego szkodnika są bardzo duże bąble na powierzchni liści, które od spodu mają biały nalot. Szkodnik ten nie robi więcej szkód poza wspomnianymi bąblami. Jedną z metod ich zwalczania jest spalenie wszystkich opadłych na jesień liści.
Można również sięgnąć po preparaty roztoczobójcze: Magus 200 SC, Sumo 10 EC, Zoom 110 EC. W sadzie natomiast zginą przy okazji trucia przędziorków, ponieważ są wrażliwe na te same preparaty.
Tak wyglądają nasze orzechy z bliska porażone Szpecielem orzechowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz