Najpierw wykopanie fundamentu ( jedna cała sobota), teraz zalanie go ( drugi cały dzień). W ten fundamencik weszło 12 betoniarek! Zatem cały dzień Piotruś jeździł z taczkami, ja rozgarniałam to co zostało wylane i tak w kółko, całą sobotę. Później ładnie wypoziomowaliśmy, wyrównaliśmy i gotowe :)
Chcemy zrobić tak, aby taras był na równi z posadzką w domu, ponieważ planujemy zamontować drzwi tarasowe bez progowe ( już kilku doświadczonych Budownicznych takie rozwiązanie nam poleca), zatem chwilę nam zajęło, aby obliczyć na jaką wysokość musimy zalać betonem, aby później bloczkami dojść do wysokości posadzki w domu. Powiem szczerze, że jak się patrzy na pracę innych to to wszystko wydaję się takie...proste, łatwe i mało męczące - chociażby kopanie takiego fundamentu - jak patrzyłam na początku jak Piotr zaczął kopać to sobie pomyślałam - luz, wykopiemy raz dwa, wzięłam szpadel do ręki, zaczęłam i....zdanie zmieniłam :) Jest męcząco ale radośnie :)
Zalany fundament tarasu |
A tu materiał na strop :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz