Mamy wyposażoną kotłownie. Najpierw płytkarz położył płytki na podłogę i ścianę. Następnie przyjechał serwisant i przywiózł wymierzony i zamówiony wcześniej piec na ekogroszek. Kilka dni później hydraulik podłączył wszystko. Radość ogromna!!! Ciepło w domu! :)
Dane techniczne:
Piec o mocy 15 kW na paliwo stałe, ekogroszek, pellet z możliwością palenia drewna na ruszcie alternatywnym. Niektórzy krytykują ruszt awaryjny a ja mogę stwierdzić, że już nam się przydał. Wrzuciliśmy 4 kawałki drewna i w domu od razu inna temperatura! No może nie od razu bo nie mamy jeszcze izolacji termicznej.
Pewnie niektórzy stwierdzą, że kupiliśmy zbyt mały piec jak na naszą kubaturę i nie dogrzejemy domu. Zanim dokonaliśmy zakupy robiłem wyliczenia zapotrzebowania na moc naszego domu (czyli straty ciepła przy zakładanym przeze mnie ociepleniu). W mroźne dni nasz dom będzie potrzebował 9kW energii dlatego uważam, że jakiś zapas mocy mamy :).
Do pieca dokupiliśmy sterownik z algorytmem zPID firmy TECH o nazwie ST-480. Wypasiona wersja, steruje pompą CO, CWU, podłogówki, cyrkulacyjnej (wg harmonogramu), zaworu czterodrogowego.
Algorytm PID porównuje aktualną temperaturę spalin na wylocie pieca z aktualną temperaturą pieca i na tej podstawie dobiera prędkość dmuchawy. Ma to na celu zminimalizowanie ilości ciepła wydmuchiwanego w komin, chcemy przecież jak najwięcej tego ciepła wykorzystać do ogrzania czynnika grzewczego (wody) w piecu.
Wydaje się, że na tę chwilę algorytm sprawuje się nieźle. Piec działał co prawda tylko przez okrągłe 2 tygodnie aby wygrzać nieco podłogówkę przed położeniem płytek. W tym czasie spalił 500kg węgla (dom bez ocieplenia) a temperatura spalin wahała się między 60 a 140 st. C. Maksymalna temperatura spalin 140st C osiągana była tylko w chwilach kiedy temperatura powracająca z podłogówki i grzejników naprawdę mocno przestudziła piec (spadała do 45st, zadana 55st).
Z perspektywy czasu (tych 2 tygodni palenia) uważam, że sterownik jest nieco za bardzo rozbudowany ale skoro już jest to postaram się go wykorzystać do maksimum.
Oprócz tego w kotłowni mamy dwa rozdzielacze:
- podłogówka (6 obiegów)
- grzejniki (7 sztuk)
Ogrzewanie podłogowe będzie nadzorowane przez osobny sterownik REHAU, do którego podłączone będą głowice termostatyczne 6 sztuk i pokojowe czujniki temperatury (u nas 4 sztuki). Czujniki temperatury mając nastawioną temperature w pomieszczeniu rzędu 22st C zamkną głowice termostatyczną odpowiedniego obiegu już przy 20st w pomieszczeniu, ponieważ uwzględniają bezwładność ogrzewania podłogowego.
Ten dodatkowy bajer to koszt ok. 1700pln, dlatego w tej chwili jeszcze nie jestem jego posiadaczem :).
Grzejników rozplanowaliśmy aż 7. Aż bo wszyscy (poza płytkarzem) się z nas "podśmiechiwali", że mamy wyjścia na grzejniki nawet tam gdzie jest podłogówka. Grzejniki mamy w sypialniach (3 sztuki), drabinka w łazience, wyprowadzone rurki do wiatrołapu, wyprowadzone podłączenie w salonie pod oknem jadalni i ostatni grzejnik w garażu.
Grzejnik w salonie okazuje się, że może być dobrą alternatywą na jesienne wieczory kiedy to nie warto jeszcze uruchamiać podłogówki a temperatura w domu jest mało komfortowa. Wtedy na chwilę włączając grzejnik w salonie można podnieść temepraturę w salonie.
Idąc za radą znajomego jakiś czas po uruchomieniu kotłowni kupiliśmy grzałkę do bojlera. Stwierdziliśmy, że uruchamianie latem pieca tylko po to żeby grzał wodę jest nieekonomiczne.
Grzałka zużywa prąd - tylko prąd, a piec zużywa węgiel (większości na podtrzymanie żaru), prąd i jeszcze trzeba go czyścić i sprzątać kotłownie. Koszt grzałki 2 kW to 135 pln. Od naszego płytkarza wiemy, że jego grzałka na podgrzewanie wody pochłania ok. 100 pln na dwa miesiące. Piec z pewnością pochłonie więcej pieniędzy niż 50 pln na miesiąc.
Piec ze wszystkimi podłączeniami |
Rozdzielacze grzejników i podłogówki |
Sterownik pieca |
Grzejnik w sypialni Franka :) |
Widok z łazienki na naszą sypialnie |
W między czasie zagruntowaliśmy również ściany farbą Beckers Primer. Robiliśmy to sami, zwykłym wałkiem. Usługa malowania w naszych okolicach jest strasznie droga ok. 10-12 pln/m2 (gruntowanie + malowanie).
Farba, którą wybraliśmy jest dość gęsta, kryje dobrze, Zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądać, kiedy pomalujemy na kolor.
Ściany w kuchni zagruntowane |
Malarz :) |
Mamy wygipsowane łazienki, ponieważ postanowiliśmy, że nie będziemy kłaść w nich płytek pod sam sufit (takie były początkowe założenia). Pomysł jest taki, że płytki będą położone do wysokości 140 cm + piękna listwa wykończeniowa a powyżej położymy tapetę :) osobiście jestem zachwycona wzorami tapet i tym jak świetnie można zaaranżować wnętrze przy ich pomocy.
Płytki w łazience kupiliśmy z firmy DOMINO, kolekcja Grafite.
W naszej łazience położymy 3 płytki z przeżłobieniem w pionie,wykończone listwą ( podobnie jak na zdjęciu poniżej). Pod prysznicem i przy WC będą gładkie szare.
Zabudowany stelaż WC - robota mojego Męża :) |
Źródło: www.ceramika-domino.pl |
Na podłogę wybraliśmy płytki CERRAD Lussaca Dust. Będą one położone we wszystkich pomieszczeniach, wyłączając oczywiście sypialnie gdzie położymy panele VOX. Tak sobie wymarzyliśmy :)
Pierwsze położone płytki |
I już trochę więcej płytek |
W toalecie na ścianie będą deski :) Wiem, niestandardowe rozwiązanie. Ale tak chcemy :) Chcemy, żeby w naszym domu panowała ciepła, rodzinna atmosfera, miły klimat. A co jest ciepłym,przyjemnym materiałem? Drewno!:) Uwielbiamy drewno, prawdziwe. A że desek suchych mamy bardzo dużo to wykorzystamy je właśnie m.in. w toalecie. Oczywiście słyszymy głosy, dlaczego nie robimy tak jak robi się teraz, tak jak inni. Bo nie :) Bo tak jak teraz się robi mają wszyscy a my chcemy po naszemu, chcemy nasz styl.a nie "tak jak wszyscy" :).
Świadczą też o tym meble z odzysku, które robimy po swojemu ale o tym w osobnym poście :)
W kuchni na ścianie będzie położony hiszpański patchwork, ale w kolorze białym. Płytki mają wymiar 20 x 20 cm. są białe ale na każdej jest inny wzór - zakochałam się w nich od razu. Z płytkami do kuchni to jest taka historia, że będąc jeszcze w ciąży wybrałam sobie płytki kuchenne i w tym wyborze trwałam bardzo długo. Do momentu, aż zobaczyłam je na żywo. Na szczęście było to przed zamówieniem. Wybrałam sobie płytki Paradyż z kolekcji Rodari. Piękne na zdjęciach. Niestety, na żywo już tak ładnie nie wyglądały, Okazały się być przyżółkłe. Nie beżowe, po prostu wyglądały na przybrudzone tłuszczem kuchennym. Na pytanie do sprzedawcy, czy one tak wyglądają od bycia na ekspozycji odpowiedział, że nie, one mają taki kolor. Pomimo, że w nazwie mają bianco nic z białym nie mają wspólnego. W związku z tym zostaliśmy bez płytek do kuchni. Na szczęście, w salonie, w którym kupowaliśmy płytki podłogowe i do łazienki.Sprzedawca pokazał nam nowe, świeżutkie płytki patchwork :)
Mamy już wybraną kuchnie, stolarz zaczyna nad nią pracować. Fronty białe, matowe, malowane. Klasyczne, wiejskie. Sprzęt też w sumie wybrany, jeszcze nie zamówiony, żeby teraz nie przeszkadzał w domu przy kładzeniu płytek.
Kupiliśmy natomiast zlewozmywak do kuchni, wybraliśmy z Ikea, dwukomorowy. Model jest trochę nietypowy, więc stolarz musiał mieć go wcześniej żeby zobaczyć, wymierzyć i dopasować szafkę. A do zlewu czarną, matową baterie.
|