Ekipa mLuksus przyjechała na budowę w poniedziałek 30 czerwca, kilka dni później niż było to wcześniej zaplanowane. Kilkudniowe opóźnienie w budownictwie na przełomie 6 miesięcy to drobnostka, biorąc pod uwagę, że ta branża bardzo mocno uzależniona jest od pogody.
Po przybyciu Panowie wysiedli z samochodu, obeszli budowę, popatrzyli na dach i od razu ostro zabrali się do pracy. Zaczęło się od wypakowania giętarki, rusztowań, podestów. Przygotowanie miejsca pracy zajęło im może nieco ponad godzinę.
Pan Sebastian, szef całego zespołu, wypytał o wszystko co istotne z jego punktu widzenia, zaproponował jak i co można zrobić, kilka decyzji i tutaj właściwie rola inwestora się kończy. W tym momencie moglibyśmy spokojnie pojechać na urlop.
Chwilę później przyjechał drugi samochód z materiałem, gont, blacha, wentylacja kalenicowa, rynny, gwoździe itd. Rozładunek w kilka minut, nieprawdopodobnie szybko.
Od tej chwili rozpoczyna się prawdziwa praca. W jednym momencie wszyscy znaleźli się na dachu.
Już pierwszego dnia można było zaobserwować podział pracy, kto wykonuje jaką część całej inwestycji. W czasie kiedy dwie osoby zajmowały się montażem desek czołowych i rynien, kolejne dwie przygotowywały dach do krycia gontem. Najpierw przybijali sobie do dachu stopnie, podesty, po których poruszali się jak po ziemi. Później chodzili po dachu i wypatrywali miejsca, które należy poprawić zanim przykryje się je gontem. Z obu szczytów musieli wyciągać gwoździe i odcinać zawiniętą na deski papę.
Ostatni, Pan Janek, przygotowywał sobie samodzielnie kominy.
Każdy z nich skupiony, skoncentrowany na swojej robocie, w tle gra muzyka, każdy małomówny, nie tylko do nas, oni nawet niewiele rozmawiali między sobą. Pomimo naszych wielokrotnych propozycji wypijali tylko poranną kawę. Dlaczego? "Bo szkoda czasu...".
Montaż deski czołowej, rynien i pasa nadrynnowego trwał najdłużej, chyba do końca pierwszego dnia ale jaki efekt..... Wszystko pod sznureczek, wszystko czysto, bez zadrapań. W miejscach, w których sami mówili, że ze względu na nierówności krokwi nie da się zrobić skośnego połączenia deski czołowej, że będzie musiało być "do czoła", na koniec dnia, po wyjeździe ekipy sprawdzałem efekty, okazało się, że dopięli swego i zrobili jak początkowo planowali.
Pan Janek, przez dwa dni pracował nad kominem, dopracował go tak, że do dziś cała wieś go podziwia. Na zdjęciach firmowych wyglądają ładnie, ale w rzeczywistości setki razy lepiej.
Zanim można było zabudowywać komin, wcześniej jednak trzeba było go uzupełnić i położyć na nim płytę betonową. Na szczęście na naszej wsi pojawił się przejazdem gość z podnośnikiem, który nie odmówił nam pomocy i użyczył sprzętu. I w tym przypadku mLuksus dołożył swojej ręki, zobaczycie na zdjęciach, chłopaki bez pytania przyszli z pomocą, jeden wskoczył do kosza, drugi na dachu. Zmarnowali na to prawie 2h ale mi zaoszczędzili dużżżżżooo stresu, na myśl o wejściu do tego podnośnika dostawałem gęsiej skóry.
Odwiedzających na naszej budowie w trakcie prac mLuksus nie brakowało, sąsiedzi, znajomi, rodzina... każdy zaciekawiony ich pracą i zaangażowaniem. Każdy, kto ich widział w trakcie pracy był zaskoczony organizacją, wyposażeniem i przygotowaniem do każdych warunków. Po chwilowym braku prądu na wsi, w pierwszy dzień pracy, natychmiast była decyzja Sebastiana, "wyciągać agregat". Ruszyli dalej.
Największe zaskoczenie i tak jeszcze na nasz czekało.... Na koniec pierwszego (i każdego następnego) dnia dwie osoby na ziemi, jedna na dachu sprzątają budowę. Sprzątają, zbierają to co wcześniej zrzucili z dachu, folie od gontów, kawałki papy... i gwoździe!!! Chłopak na dachu "odkurza gont", zdmuchuje wszystkie papruchy, wióry. Dla mnie ... po prostu coś niewiarygodnego - zerknijcie na zdjęcia!
Wszyscy nie mogliśmy się na nich napatrzeć i nadziwić jak wielką wprawę mają w tym co każdy z nich robi. Pan Janek żartobliwie stwierdził, że lepiej chodzi mu się po dachu niż po ziemi :).
Każdy zakończony etap inwestycji sprawdzał Pan Sebastian, nadzorował wszystko, oglądał wnikliwie.
Pracę na dachu zakończyły się 03.07.14 - na szczęście pogoda dopisała, więc nic się nie przeciągnęło.
Najważniejszy jest jednak efekt końcowy, którym jesteśmy ZACHWYCENI! Dach naszej Sielanki wygląda tak jak sobie wymarzyliśmy. Każdy szczegół jest na nim wyjątkowy - rynny (tynanowo-cynkowe), deski czołowe, obróbki blacharskie( kolor blachy RAR 8019), kominy, wszystko.
Już dwóm osobom nasz dach przypadł szczególnie do gustu ze względu na swoją odmienność.
Wiem, że chłopaki z mLuksus będą czytać tego posta. Dziękuję Wam za pomoc przy kominie, dziękuję Wam, że nie musieliśmy się stresować Waszą pracą i dziękujemy za wspaniały dach! Panie Mateuszu, dziękuję za wszystkie pomysły i porady w trakcie przygotowywania oferty.
Myślę, że ten post jest najlepszą rekomendacją firmy mLuksus. Jeżeli ktokolwiek decyduje się pokryć swój dach gontem, to myślę, że nie ma lepszej firmy w Polsce.
Przyznam się, że od chwili kiedy zacząłem przeglądać zdjęcia i filmy z realizacjami mLuksus, chciałem żeby to właśnie oni kładli nasz dach.
Od położenia gontu do chwili publikacji posta minęło już trochę czasu, sporo Słońca i kilka deszczy burzowych - wszędzie sucho, nie zauważyliśmy absolutnie żadnych zacieków. Jak będzie później, zweryfikuje zima :).
Patrycja i Piotr.
|
Początek pracy
|
|
Deska czołowa przykręcona, czas na uchwyty do rynien |
|
Rynna dopasowana, zaczyna się" bicie" gontów |
Musieliśmy jeszcze położyć płytę betonową na drugi komin - pomógł nam w tym podnośnik
|
Odkurzanie dachu |
|
Pracę trwają bez wytchnienia - z każdej strony domu coś się dzieje |