Wizualizacja Sielanka II A

Wizualizacja Sielanka II A

niedziela, 12 lipca 2015

Impregnacja drzwi garażowych

Pamiętacie jak 2 lata temu impregnowaliśmy drzwi garażowe [czyt. Ściany szczytowe]?
Teraz przyszedł czas na ich wykończenie i ostateczne zabezpieczenie preparatem koloryzującym.

Idąc za radą naszych ojców, surowe drzwi garażowe w pierwszej kolejności zaimpregnowaliśmy podgrzanym pokostem (Vidaron). Ciepły pokost wsiąkał w deski dość szybko. Położyliśmy dwie warstwy. Tak zaimpregnowane drzwi odstawiliśmy na budowę na długi czas.
Pokost, którą nałożyliśmy w drugiej warstwie nie wsiąknął całkowicie w drewno tylko utworzył w niektórych miejscach coś w rodzaju suchego kożucha.
Przed nałożeniem ostatecznej warstwy ochronnej drzwi musieliśmy przeszlifować nieco papierem ściernym aby mogły przyjąć kolejny impregnat. Na finisz wybraliśmy również Vidaron. Najpierw próbowaliśmy impregnat koloryzujący ale niestety nie chciał wsiąkać w deski (były tak opite pokostem, że nic więcej już nie przyjmowały). Postanowiliśmy spróbować Olej do drewna. Strzał w 10tkę! Zobaczcie efekt.







poniedziałek, 6 lipca 2015

Ptasie gniazdo

Od dłuższego już czasu w naszej kotłowni gości jakiś ptaszek.
Zbudował gniazdo między krokwiami i zamieszkuje naszą kotłownię. W ogóle nam nie przeszkadza, ba, nawet bardzo cieszymy się z tego, że mu u nas dobrze.
Chcielibyśmy jednak poznać go nieco bliżej ale nie możemy go zidentyfikować.
Na początku ptaszek przylatywał tylko na chwilę, chyba budował sobie gniazdo.
Później był coraz częściej, coraz baczniej zaczął nas obserwować. Jeżeli ktokolwiek poszedł na budowę to za każdym razem odprowadzał nas (śledził) aż odejdziemy i nie będziemy mu zagrażać.
Kilka razy sprawdzałem co się dzieje w jego gnieździe.
Jakiś czas temu znalazłem tam 4 małe jaja.
W miniony, upalny weekend robiliśmy porządki (szykujemy się do elektryki) i zacząłem wynosić z kotłowni wszystkie zbędne rzeczy. Okazało się, że między klamotami był mały, niewinny ptaszek.
Daliśmy mu się nieco napić, pił, był bardzo spragniony i włożyłem go z powrotem do gniazda gdzie czekało na niego trójka rodzeństwa.
Zerknijcie na zdjęcia, może ktoś z Was będzie w stanie nam pomóc go rozpoznać.
Dorosły osobnik jest niewielkich rozmiarów, wielkości wróbla, ma delikatnie żółty brzuszek i ładnie śpiewa.

Kopciuszek zwyczajny?
Pliszka żółta?






Maleństwo.












niedziela, 5 lipca 2015

Podcinanie orzechów włoskich

Czerwiec to wg. różnych źródeł najlepszy czas na podcinanie orzechów włoskich ze względu na najmniejsze ciśnienie płynów wewnątrz drzewa. Dzięki wyborze odpowiedniego okresu podcinania drzewo traci mniej wody.
Sprawdziliśmy to już drugi raz w tym roku podcinając nasze dwa orzechy. Faktycznie, po ucięciu kilku gałęzi rana zrobiła się tylko delikatnie wilgotna, nie utworzyła się nawet kropla.

Jednego orzecha odkryliśmy w trakcie szykowania placu na dom, okazało się, że rośnie samosieja w chwastach. Dziś już jest duży ale wcześniej nie miał siły przebicia.
Drugiego orzecha (też samosieja) przesadziliśmy od wuja, sąsiada, któremu drzewko przeszkadzało bo wyrosło nie w tym miejscu co powinno :).
Po przesadzeniu jesienią baliśmy się, że się nie przyjmie, dość mocno musieliśmy podciąć mu korzenie, żeby wydostać go z ziemi. Teraz to już jego drugie lato na nowym miejscu. Wygląda, że jest mu tutaj dobrze.

Obydwa orzechy musieliśmy nieco podciąć, uformować im koronę tak, żeby w przyszłości nam nie przeszkadzała i żeby nie trzeba było dorosłego, dużego drzewa przycinać drastycznie.

Poniżej kilka zdjęć przed podcięciem i po. Do szybszego zabliźniania ran drzewa użyliśmy specjalnej maści ogrodniczej Eko-Derma. Dzięki niej rana szybciej się goi i zmniejsza się niebezpieczeństwo, że do drzewa dostaną się jakieś grzyby lub inne szkodniki.



Nasz mały orzech przed zabiegiem podcinania

Tutaj już po podcięciu.

Duży orzech przy domu, od strony tarasu przed podcięciem.

Przed podcięciem.

Zdjęcie z daleka, po podcięciu. W przyszłym tygodniu dodam zdjęcie z bliska.

Przy okazji podcinania okazało się, że nasze orzechy cierpią z powodu pajęczaków o nazwie Szpeciel pilśniowiec orzechowy. Objawem tego szkodnika są bardzo duże bąble na powierzchni liści, które od spodu mają biały nalot. Szkodnik ten nie robi więcej szkód poza wspomnianymi bąblami. Jedną z metod ich zwalczania jest spalenie wszystkich opadłych na jesień liści.
Można również sięgnąć po preparaty roztoczobójcze: Magus 200 SC, Sumo 10 EC, Zoom 110 EC. W sadzie natomiast zginą przy okazji trucia przędziorków, ponieważ są wrażliwe na te same preparaty.

Tak wyglądają nasze orzechy z bliska porażone Szpecielem orzechowym.